Ciasto francuskie wyjąć z lodówki i zostawić na kilka minut, żeby trochę się ogrzało (zimne ciasto może łamać się przy rozwijaniu). Do małego kubeczka nalać odrobinkę oleju rzepakowego. Maczać w nim koniuszki palców i smarować foremki do wypieku rurek, żeby łatwiej można było ściągać ciasto po upieczeniu.
Za pomocą radełka lub noża podzielić każde ciasto francuskie na 15 poprzecznych pasków. Poszczególne paski zawijać na foremkę zaczynając od węższej części w taki sposób, by brzegi ciasta nachodziły na siebie. Jeśli krawędzie będą ledwo się stykać, rurki po upieczeniu będą się rozpadać, a farsz wyciekać przez szczeliny. Brzegi powinny się pokrywać w minimum 1/3 części.
Owinięte foremki układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, pozostawiając odpowiednio duże odstępy między nimi (można wykorzystać papier, w który były zawinięte ciasta francuskie). Rurki można posmarować od góry roztrzepanym jajkiem, żeby miały ładny połysk po upieczeniu (nie jest to jednak konieczne). Piec w nagrzanym piekarniku w temperaturze 220 stopni (grzanie góra-dół, bez termoobiegu) przez ok. 10-12 minut, po jednej blaszce na raz. Pod koniec obserwować, czy rurki nie przypiekają się za bardzo (każdy piekarnik grzeje inaczej).
Po wyjęciu blaszki z piekarnika, odczekać 2-3 minuty i delikatnie ściągać rurki z foremek, zanim wystygną. Im dłużej będziesz zwlekać, tym większe ryzyko, że ciasto przyklei się do foremki i będzie kruszyć przy ściąganiu. Póki rurki są ciepłe, nie powinno to sprawiać większego problemu. Gdyby ciasto nie odchodziło, ścisnąć lekko brzeg rurki i pociągnąć.
Gdy farsz już będzie gotowy, podzielić ciasto francuskie na 4-5 szerokich pionowych pasów. Wzdłuż każdego pasa układać farsz i zawijać pas w rulonik tak, by krawędzie nachodziły na siebie na minimum 1-2 cm. Docisnąć brzegi. Następnie pokroić każdy rulon w poprzeczne paski, by powstały małe paszteciki. Górę pasztecików posmarować roztrzepanym jajkiem.
Piec w nagrzanym piekarniku w temperaturze 220 stopni (grzanie góra-dół, bez termoobiegu) przez ok. 14-17 minut, po jednej blaszce na raz. Pod koniec obserwować, czy paszteciki nie przypiekają się za bardzo (każdy piekarnik grzeje inaczej).